J ak do tego doszło, że człowiek zatracił potrzebę posiadania możliwości wyboru tego co zje. Tak naprawdę zostało mu to wszystko narzucone w taki sposób, że wydaje mu się, że dokonuje wyboru, a tak naprawdę nie jest. Człowiek w markecie staje przed wyborem jedzenia nie zdrowego, lub jeszcze bardziej niezdrowego.
Co się stało, że zaczęliśmy się interesować jedzeniem według takich kryteriów jak: estetyka opakowania, loga na opakowaniu, nazwy firm produkujących, wszystkie bzdury wypisane na opakowaniu, no i cena, a jak jeszcze cos jest w promocji to bierzemy x4. Skąd te kryteria…? Neuromarketing?!Po prostu piorą nam mózgi!!
Etapy produkcji, uprawy, chowu są zbędne, bo wydaje się nam że przecież wszystko wiemy. Nie dopuszczamy do siebie nawet myśli, że jesteśmy truci tym co jemy. Na opakowaniu w markecie przecież nie napiszą, a na pewno nie pokażą ile środków chemicznych było stosowane w produkcji. A już na pewno nie napiszą o skutkach ubocznych spożywania tego! Nawet na myśl nam nie przychodzi, kiedy jedziemy do Fastfooda po hamburgera, że bierzemy udział w holokauście zwierząt. W końcu na banerach reklamowych wszystkie kurki są zadowolone!!
Co się stało z tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie, wiedzy na temat samo leczenia, zdrowego odżywiania, czy przyjemności jaka z tym się wiąże. Umarło!! Ogródki przydomowe zmieniły się w pozbrukowe chodniki, a pomieszczenia gospodarcze w garaże dla samochodów. Nie jest przecież w modzie posiadanie 5 kurek w ogródku, za to świecącego samochodu, którym się wyjeżdża od niedzieli do marketu już tak. Trzeba w końcu pokazać, że nas stać na pełen koszyk zakupów, a przy okazji pokazanie nowo zakupionych ubrań, no i sprawdzenie nowej linii kredytowej. Jeszcze 25 lat temu kobiety z przyjemnością spędzały czas we własnym ogródku, czerpiąc z tego przyjemność, teraz czerpią przyjemność z oglądania telewizyjnych seriali, które zakorzeniły w nas nowy sposób życia, tamten stał się już nie modny, zbyt ciężki, zbyt czasochłonny. Tak więc te same kobiety po upływie kilkunastu lat, wychodzą zadowolone z marketu w którym spędziły pół dnia, gdzie wybierały z pośród tysiąca chemicznych produktów jedzenie na najbliższy tydzień. Gdzie tu czas, czy chęci na zastanowienie się nad tym co się będzie jadło, czy coś jest zdrowe, czy nie, co znaczy zdrowe w końcu na wszystko są tabletki…, a tu taki wielki wybór, tak łatwo dostępny, przecież wszyscy tak robią, to ja też muszę. W końcu trzeba się rozwijać…ale czy to jest rozwój… czy po prostu zatracenie tradycji, i przekazanie podejmowania decyzji tego co się będzie jadło korporacjom, które patrzą na swój zysk, a nie na to żebyś zdrowo zjadł.
Nie dawno miałem przyjemność gościć ekipę z programu „Wiem co jem”, która kręciła zdjęcia na naszym gospodarstwie związane z ziemniakami. Powiem tak…zdziwili się, jak mnie tam zobaczyli. Żadna z obecnych tam osób nie sądziła, że tradycyjne rolnictwo jeszcze istnieje, że uprawa jest 100% naturalna, bez ingerencji środków chemicznych, a ja to robie z przyjemności wyprodukowania również dla siebie, a nie z potrzeby uzyskania jak największego zwrotu kapitału. Szkoda jednak, że program, który cieszy się dużą popularnością tyle czasu poświęcił tematowi puree, czy sposobie pakowania ziemniaków, a nie samej uprawie. Dla mnie istotniejszy jest fakt, że w celu likwidacji chwastów na polu stosuje się najbardziej szkodliwy środek chwastobójczy Roundup. No ale w końcu takie programy mają zachęcać do jedzenia, a nie straszyć. Pozdrawiam ekipę „Wiem co jem”.
Zapraszam do obejrzenia odcinka „Wiem co jem” poświęconego ziemniakom.